Te same dni, te same sny (feat. Ash) (исполнитель: Pezet-Noon)
[Pezet] Cała ulica błyszczała uśmiechem tego typa W krzykach ostrych jak papryka brzmiała jego chrypa Szwędał się po klitach, zrzęda z twarzą cynika Typ o złotych zębach, żebrak, nocny żeglarz życia Witał mój dzień dziś, mówił nie każdy przypał ujdzie ci Melanże lubił, swój cień gubił, złotem zgrzytał mi Jak głupi żyjesz dopóki nikt nie ściga cię za długi Przy mnie ostatni hajs wydał na szlugi Mówił te same dni, te same sny Cokolwiek robisz ten sam syf, te same drogi Ulicy pupil, dobry człowiek, reszta do dupy Szczęścia nie kupisz, gdy kłopoty piętrzą się po sufit Mówił z warszawskim ojcem chrzestnym masz do czynienia Serce kolcem przeszył, głodem przymierał, wielki rekin Nieraz gonił kawałek chleba po miejskich kiblach biegał kiedyś hajs, dziwki, koks i Chivas Regal. Szybki prąd go porwał jak torwal śliski nielegal Życie to myśli regał, sny o tym czego się nie ma Mówił nic się nie zmienia, patrzył z pod tych samych powiek Kręci się ziemia, pozwól, że coś ci opowiem Pozwól, ten rajski ogród zaczął się gdy skończyłem liceum Życie jak w baśni, dążyłem do celu Jeden z bandy frajerów, który chciał zostać poetą I zadarł z prawa literą w pogoni za monetą Kara i terror bo w szkołach nie znalazłem spokoju Zacząłem szukać tego snu gdzie indziej smaku [bad word] Pieprzyć indeks, przemyca mara kabzynt Bo przecież widzę ile świat już w tym znalazł kabzy Idę, ten sam dzień, ten sam sen błogosławi Allach Mój spokój zgubił się, świat [bad word] #322; jak Currara mnie Wiara, byłem gangsterem na szczytach wojny Teraz mam życie szczere, mam spokój i jestem wolny Ref.: Ten sam dzień, ten sam sen Ten sam dzień, ten sam sen Te same dni tak jak rekurencje w lustrach Te same sny, chociaż każdy z nich jest inny Te same dni tak jak rekurencje w lustrach Te same sny [Ash] Może ten dzień jest po to by dać mi nadzieję na to Że widząc siebie w lustrze opisuję prawdą wszystko Może da nadzieję na tą rzeczywistość Zwariowało życie, chociaż ja chce jeszcze błysnąć może Może ten dzień jest po to by nie było gorzej By kolejny czarny malowany był w kolorze Tylko cień i zorze w parze z akapitem masz I miliony liter gdzieś tam deszcz bębni o szybę, ja to słyszę Gdzieś za ścianą w czyichś krokach Świat się kręci tak jak winyl na 33 obrotach Tylko stara droga, którą zawsze mijam Te same sny, te same dni co dzień się przewija przez me życie Patrzę na to tak jak patrzę, a wy jak patrzycie Wyobraźni jest hamulcem życia marzyciel Nie jestem sam, znajdę się tam wśród setek liter Ktoś mówił mi te same sny przecież co dzień śnicie Ja o świcie chce budzić się z ułożonym życiem to wiem Z porządkiem w głowie, wzrokiem z pod pewnych powiek Wtedy powiem szczerze warta była praca Te same sny, te same łzy, mam do kogo wracać Chce świat obracać siedząc na jego szczycie Puszczać [bad word] to wszystko jak na winylowej płycie To odbicie każ [bad word] dnia kiedy wstanie ranek Zobaczę, że dzień jest źródłem wielu niespodzianek