Gwiazdy (исполнитель: Zeus)
Nie byłem nigdy gwiazdą klasy, koledzy mieli adidasy [bad word] było szkoda kasy, wiesz ile trzeba na to pracy? Cztery paski w bluzie, tak jeden mam w bonusie, [bad word] mać marzył mi się świat, świat w którym znikną ludzie Nie miałem super gadki do dziewczyn, byłem mniej fajny od reszty Trochę za bardzo przeciętny, daleko było mi do anoreksji Słyszałem śmiechy za sobą, miałem problemy ze sobą Myślałem przez parę lat, że wyleczy te kompleksy alkohol Nie pomogło mi to - wcale. Świat wokoło psułem w szale Do spokoju z każdym dniem miałem tylko coraz dalej Musiałem znaleźć sens, zabrał mnie z tamtych miejsc dźwięk Obudził we mnie talent i powiedział mi: "Leć" Zmień swoje życie na lepsze, rozwiń te skrzydła na wietrze Zostaw za sobą te szkolne korytarze, kompleksy i wreszcie Weź się w garść! Zrozum ile jesteś wart Walcz o swoje szczęście nawet jak niewiele daje Ci świat!" REF : Dlatego lecę dziś nad miastem jak ptak Wysoko tak , wolny jak nigdy wcześniej Zostawiam wam ziemskie więzienie i strach Niesie mnie wiatr, ale być jedną z gwiazd nie chcę! [x2] [ II ZWROTKA] Nie szukałem drogi na szczyt , szukałem jej dokądkolwiek, Ale w mig rośnie apetyt kiedy widzi się sny na horyzoncie. Kto by nie chciał dotknąć nieba? Czuć się przez moment jak Bóg? Wylecieć stąd jak rakieta, odwrócić się, spojrzeć w dół. Kiedy pędzisz w górę czujesz głównie chłód w stawach, Otacza cię mnóstwo chmur, albo zimny jak lód granat. Niby tyle gwiazd wokoło, wszystkie zachwycone są sobą. Tacy jak ja mogą tylko patrzyć na ich blask stojąc obok. Wszystko tu wygląda inaczej - po [bad word] stronie lustra. Niczego tu się nie złapiesz, w rękach zostaje pustka. Czas płynie nieubłaganie, kiedy czasem wracasz do domu To, o co toczysz tak walkę staję się grą pozorów. U horyzontów zdarzeń wszystko traci kontury, Ci którzy świecą najjaśniej blisko są czarnej dziury. Czasem wystarczą sekundy, żebyś tam zgubił swe światło. [bad word] się leci do góry, ale też wrócić niełatwo. REF : Dlatego lecę dziś nad miastem jak ptak Wysoko tak , wolny jak nigdy wcześniej Zostawiam wam ziemskie więzienie i strach Niesie mnie wiatr, ale być jedną z gwiazd nie chcę! [x2] [ III ZWROTKA] Wszystkie gwiazdy gasną - niszczy je cichy kat. Giną nazwiska w dziennikach i przezwiska ze szkolnych lat. W końcu wiele spraw już nie ma sensu i nie ma znaczenia. Po dawnych kolegach z klas pozostaje ślad w klaserach Na wyblakłych zdjęciach i tak już jest chyba ze wszystkim, Gasną te światła na scenach, zapomina się teledyski. Cóż, poszło i chyba już powoli łapię jak jest Mój kosmos - nie tłumaczę bracie już na MySpace. Nim to morze wkurwień i stres zmieni sztukę w komercję. Może to rzucę jak Eis, hę? Czy to jest warte poświęceń, nie wiem Goniłem swoje szczęście i grzęzłem coraz częściej w mule. Kleiłem loop na pececie, zamiast wziąć samego siebie pod lupę. Dziś czuje, że budzę się, przewartościowuję priorytety, Resetuję grę, nie wiem kiedy wrócę - tyle miejsc muszę odwiedzi